-To co? Może usiądziemy i zjemy? -zaproponował Janek. Kiwnęłam głową i usiadłam na krześle. Janek poszedł do kuchni po jedzenie i po chwili już wrócił i usiadł koło mnie.
-Więc.. Jesteście ze sobą? -głos jego taty był strasznie oschły.
-Tak. -odpowiedział Janek.
-Mhm. -burknął.
-Może zjedzmy coś. -chrząknęła jego mama i uśmiechnęła się ciepło. Wszyscy wzięliśmy się za konsumowanie. Po skończonej kolacji nie odeszliśmy od stołu,lecz kontynuowaliśmy rozmowę. Atmosfera przez cały czas była napięta. Ojciec Janka prawie w ogóle się nie odzywał,ale patrzył rozgniewanym wzrokiem. Rozmowa kręciła się wokół szkoły i naszej przyszłości. Nie chciałam tego mówić,ale po trzech godzinach kolacja nareszcie się skończyła. Pożegnaliśmy się z jego rodzicami i wzięliśmy się za posprzątanie po kolacji.
Zaniosłam Jankowi naczynia i oparłam się o blat. Westchnęłam i z uwagą obserwowałam Janka. Po umyciu naczyń wytarł ręce, podszedł do mnie i chwycił mnie za biodra.
-Hej, coś się stało?
-Twoi rodzice mnie nie lubią. -spojrzałam na Janka.
-Nie przejmuj się nimi, zawsze tacy są. Poza tym moja mama Cię polubiła.
-Ale twój tata..
-Już cicho. -przewrócił oczami i przysunął się do mnie. Chciał mi dać buzi,ale wyślizgnęłam mu się.
-Najpierw mnie złap. -wytknęłam mu język i zaczęłam uciekać po schodach. Słyszałam za sobą kroki Janka, więc podbiegłam do jego pokoju i chwyciłam za klamkę,żeby jak najszybciej wejść. Niestety Janek był szybszy. Chwycił mnie za biodra i odwrócił w swoją stronę.
-I co teraz? -odgarnął kosmyk moich włosów za ucho i zamruczał do ucha. Zarzuciłam ręce na jego szyję i popatrzyłam mu w oczy. Uśmiechnął się chytrze łapiąc mnie za tyłek i podnosząc,żebym mogła zaplątać nogi wokół jego talii. Przygryzłam wargę i musnęłam jego policzek.
Otworzył drzwi od pokoju i wszedł ze mną do środka. Zamknął nogą drzwi i podszedł do łóżka. Delikatnie zsunęłam się z Janka i stanęłam przed nim. Popchnęlam go na łóżko i usiadł na nim okrakiem. Oblizałam usta i zaczęłam się do niego przytulać. Janek chwycił mnie w talii,a wtedy zaczęłam go łaskotać. Spojrzałam na niego i wybuchnęłam śmiechem. Był już cały czerwony ze śmiechu.
-P-przestań j-już! -Janek o mało co się nie udusił. Zachichotałam i przestałam. Jaś wyślizgnął się i nie wiem,w którym momencie znalazł się już na mnie.
-Co Ty robisz? -uniosłam brwi do góry.
-Tak się bawisz? -uśmiechnął się chytrze po raz kolejny i zaczął mnie łaskotać. Wierzgałam nogami jak małe dziecko, piszczałam i błagałam,żeby przestał. -Pf, słabiak. -przewrócił ocami i musnął moje wargi. Ponownie zaplątałam nogi wokół jego tali i wsadziłam palce w jego włosy delikatnie się nimi bawiąc.
Janek zaczął całować mnie w usta kończąc na szyi. Wsunęłam ręce pod jego bluzkę i delikatnie miziałam go po plecach. Jaś zsunął moją bluzkę co zrobiłam to samo z jego. Z minuty na minutę byliśmy coraz bardziej nadzy. Po krótkiej chwili oprócz jego obecności przy mnie czułam również w sobie. Przez cały czas Janek całował mnie w usta z wielką namiętnością o jakiś czas przygryzając moją wargę.
-Kocham Cię. -miałknął mi do ucha.
-Ja Ciebie też. -uśmiechnęłam się delikatnie. Po pewnym czasie Janek opadł na łóżko tuż koło mnie. Zwróciliśmy się twarzą do siebie i unieśliśmy kąciki ust do góry. Jaś delikatnie gładził palcem moją rękę i jeździł nim od ramiona do dłoni. Przysunęłam się bliżej niego i wtuliłam się w jego ciało. Jego zapach,niby normalny,ale jednak wyjątkowy sprawił,że poczułam się jeszcze przyjemniej. Pocałowałam go ostatni raz i usnęłam.
Następnego dnia obudziły mnie jakieś krzyki. Najprawdopodobniej było to kłótnia Janka ze swoim ojcem. Wstałam i szybko włożyłam ciuchy. Zeszłam po cichu na dół i zerknęłam na przedpokój. Miałam rację. Kiedy Jaśka ojciec mnie zauważył, pożegnał się z nim i wyszedł. Podeszłam do Jasia i przytuliłam go od tyłu. Ku mojemu zdziwieniu odepchnął mnie,chwycił kurtkę i wyszedł z domu. Nagle dostałam SMS od Marcina,żebym przyjechała do szpitala. Przestraszyłam się i od razu wyszłam z domu. Poszłam na przystanek i zaczekałam na autobus.
Po 30 minutach byłam na miejscu. Wbiegłam do szpitala i kierowałam się na OIOM,gdzie leżała Paula. Niestety nie było jej tam,więc się przestraszyłam. Zauważyłam pielęgniarkę,więc od razu spytałam o przyjaciółkę. Szłyśmy długimi korytarzami,aż w końcu trafiłyśmy pod odpowiednią salę. Podziękowałam jej i podeszłam do Marcina.
-Co z nią?! -przełknęłam głośno ślinę.
-Wybudziła się. Idź do niej. -uśmiechnął się ciepło. Weszłam do sali i ucieszyłam się na widok przyjaciółki. Przysunęłam krzesło do łóżka Pauli i uścisnęłam ją delikatnie.
-Jak się czujesz?
-Dobrze. -odpowiedziała zachrypniętym głosem. -A ty i Jaś? Jesteście?
-Tak,ale po rannej kłótni ze swoim ojcem wyszedł wściekły,ale nie ważne. -westchnęłam. Nagle do sali weszło dwóch tych samych policjantów,na widok których zemdlałam. Miałam nadzieje,że nie będą chcieli nas przesłuchiwać.
-Złapaliśmy Sylwię. Mam nadzieję,że już Wam nic nie zrobi. Odpoczywaj,młoda damo, do widzenia. -pożegnałyśmy się i wyszli.
-Kiedy wychodzisz? -uniosłam brwi do góry.
-Jutro albo pojutrze,nareszcie. -zaśmiałyśmy się. -Przepraszam,jestem trochę zmęczona. Zadzwonię wieczorem.
-Okej,odpoczywaj. -cmoknęłam przyjaciółkę w polik i wyszłam. Pożegnałam się z rodzicami Pauli i zaczęłam kierować się do wyjścia. Nagle podszedł Marcin.
-Odwiozę Cię. -puścił mi oczko.
-Okej,jak chcesz. -wzruszyłam ramionami.
Po kilku minutach znaleźliśmy się w samochodzie. Rozmawialiśmy bez przerwy. Rzeczywiście nie jest taki zły. Dobrze,że jest szczęśliwy z Paulą. Dojechaliśmy na miejsce, podziękowałam mu i wysiadłam. Powoli weszłam do domu Janka i rozglądałam się dookoła. Poszłam do jego pokoju i zauważyłam jak pakuje swoje rzeczy do walizki.
-C-co ty robisz? -przełknęłam głośno ślinę i podeszłam do Janka. Ten jednak zachowywał się tak,jakby mnie tam nie było. -Jasiek!
-Co? Wyjeżdżam. -uniosłam brew do góry.
-A kiedy wracasz?
-Nigdy. -wywaliłam oczy na wierzch.
-Jak to nigdy? -oblizałam usta i usiadłam na łóżku.
-Oni nie przyjechali,żeby nas odwiedzić. Dzisiaj rano ojciec oznajmił,że jutro wylatuje z nimi i tam kończę naukę i tam będę żył,bo będę miał zapewnioną przyszłość. -usiadł koło mnie i mocno mnie przytulił.
-Jak to.. Nie zrobisz mi tego, Jasiek! -do oczu napłynęły mi łzy.
-Sandra,ja.. -przetarłam oczy, wstałam i zbiegłam na dół. -Zaczekaj! -Jasiek chwycił mnie za rękę. Wyrwałam mu ją i wyszłam z domu.
-Daj mi spokój. -rzuciłam i poszłam do parku. Nie mogłam uwierzyć w to,co się działo. Miałam nadzieję,że to jakiś sen i zaraz się obudzę..
~~~~~~~~~~~~~~~~~
Cześć słoneczka! Mamy rozdział 19! :) jak widzicie jest strasznie emocjonujący i powoli zaczynamy się zbliżać ku końcowi naszego opowiadania,ale jak już wspomniałam w informacji będzie kolejne! :)
Mam nadzieję,że Wam się spodobał ten rozdział! :) jeśli tak to nie zapomnijcie zostawić komentarza, pamiętajcie,że to bardzo motywuje! :)
Chcesz się ze mną skontaktować? Masz pytanie? Napisz! ASK.FM
Widzimy się w następnym rozdziale, buziaki! :*
No i się poryczałam czytając końcówkę. Jak to Jasiek wyjeżdża? To jest jakiś nieudany żart. Czemu on nie może przeciwstawić się ojcu i zostać z dziewczyną.
OdpowiedzUsuńCieszę się, że Paula się wybudziła =)
Podsumowując to świetny rozdział =D
Pozdrawiam mordko <3
dziękuje, że jesteś tak mega aktywna! <3
UsuńTen blog został nominowany do Libster Award. Po szczegóły zapraszam tutaj: http://jednozdarzenie.blogspot.com/2015/04/liebster-blog-award.html
UsuńPozdrawiam <3
o kurcze,dziękuje!:)))
Usuńale on nie wyjedzie co?! ;(
OdpowiedzUsuńprzekonamy się w następnych rozdziałach! :)
Usuńmega rozdział!!
OdpowiedzUsuńdziękuje! :*
UsuńCudo *:
OdpowiedzUsuńCud,miód i malina :3
OdpowiedzUsuńhttp://idealnie-nieidealne.blogspot.com/ Zspraszam do mnie :) Dopiero zaczynam :)
<3
Usuńwejdę na pewno!