poniedziałek, 30 marca 2015

Rozdział 16.

      Patrzyłam się bezsensownie w telewizor. Nawet nie słuchałam co mówili. Cały czas myślałam o tych wszystkich wydarzeniach. Spojrzałam na zegarek. Dochodziła osiemnasta, czyli Jasiek spał już ponad dwie godziny. Stwierdziłam, że dam mu się wyspać. Zgasiłam telewizor i poszłam ubierać buty. Nagle usłyszałam kroki za sobą. Przełknęłam głośno ślinę i gwałtownie się odwróciłam. To Jasiek. Wyglądał jak zaspane małe dziecko. Skrzyżował ręce na klatce piersiowej i popatrzył na mnie z uniesioną brwią.
-A Panienka gdzie się wybiera? -zapytał. Podrapałam się po głowie.
-No, ee.. Do domu. -wzruszyłam obojętnie ramionami.
-Bo? -powoli zaczął się do mnie zbliżać, a ja delikatnie stąpałam do tyłu.
-Boo.. Jutro idę do szkoły ii..
-Nie próbuj mi wciskać kitów, że będziesz się uczyła,bo nie uwierzę. -puścił do mnie oczko. Zaśmiałam się ironicznie.
-Jutro sprawdzian z chemii, chyba nie chcesz po raz kolejny podpaść sorce, hmm? -uniosłam brwi do góry.

niedziela, 29 marca 2015

Rozdział 15.

      Chodziłam po całym domu. Może zostawił jakąś wiadomość? Albo po prostu poszedł do swojego domu. Wzięłam szybki prysznic i włożyłam świeże ubrania. Wzięłam telefon i zeszłam po schodach. Jeszcze raz rozejrzałam się po domu, tak dla pewności. Westchnęłam i założyłam buty. Chwyciłam telefon i wyparowałam z domu. Było dość chłodno. Wsadziłam ręce do kieszeni i szłam w kierunku Jasia domu. Rozglądałam się nerwowo, bo może był gdzieś w okolicy. Stanęłam pod jego domem i wzięłam wielki wdech. Przymknęłam oczy i powoli zaczęłam wydmuchiwać powietrzez ust. Weź się w garść-pomyślałam. Łatwo mówić. Nie wiedziałam co czeka mnie w środku, przecież ta lala była nieprzewidywalna. Podeszłam do drzwi i przymierzałam rękę,żeby zapukać, ale usłyszałam głośniejszy krzyk Jaśka. Przystawiłam ucho do drzwi, żeby lepiej cokolwiek usłyszeć, ale na moje nieszczęście Jasiek właśnie otworzył drzwi. Stanęłam jak wryta. Rzucił w moją stronę gniewnym spojrzeniem. Widziałam w jego oczach łzy. Otarł jedną z nich i poszedł gdzieś szybkim i zdecydowanym krokiem. Zajrzałam w głąb mieszkania i zauważyłam siedzącą Weronikę.

sobota, 28 marca 2015

Rozdział 14.

-Wystarczy, że dasz nam spokój. Mi i Jaśkowi. -na jej twarzy wciąż krążył chytry uśmieszek. To oczywiste, że nie chciałam, żeby Jankowi coś się stało. Zgodziłam się.
-W porządku. -westchnęłam. -Zostawię Was w spokoju. -wstałam i zaczęłam iść w stronę domu. Oczy spływały mi po policzkach z prędkością światła. Cholera. Tak bardzo się o niego martwiłam. Wyciągnęłam telefon i zadzwoniłam do przyjaciółki. Odebrała niemalże od razu.
-Halo?
-P-Paula, przyjdź do mnie do parku koło stawu..
-Rany boskie, co się stało?!
-Po prostu przyjdź... Będę tam gdzie zawsze.. -rozłączyłam się i wybuchnęłam płaczem jak małe dziecko. Usiadłam na ławce, podparłam łokcie o kolana i schowałam twarz w dłonie. Siedziałam tak dopóki nie przyszła Paula. Poczułam czyjąś dłoń na ramieniu. Uniosłam twarz i zobaczyłam Paulę. Od razu zawisnęłam przyjaciółce na szyi. Poszłyśmy się przejść i wtedy wszystko jej wyjaśniłam. Ze słowa na słowo jej oczy otwierały się o pół milimetra szerzej. Wcale jej się nie dziwię.

wtorek, 24 marca 2015

Rozdział 13.

      Chciałam przejść pozostając nie zauważona, ale niestety mi się nie udało. W ostatniej chwili chwyciła mnie za ramię i stałam już z nią twarz w twarz. Spojrzałam na jej rękę, a potem na nią. Chyba poczuła, że mówię tym wzrokiem "zabierz tą łapę", bo od razu ją zdjęła.
-Sylwia. -uśmiechnęła się do mnie. Wywróciłam oczami.
-Jakby mnie to cokolwiek interesowało. -syknęłam.
-Jesteś koleżanką Janka? Chodzicie razem do klasy? -koleżanką? Żartuje sobie ze mnie?
-Ta. -wzruszyłam ramionami. -A Ty kim dla niego jesteś?
-Jestem jego dziewczyną. -uniosła kąciki ust ku górze. Nogi się pode mną ugięły. Jak to dziewczyną? To nie może być prawda. Na pewno by mi powiedział.. Na pewno! Wybychnęłam płaczem i uciekłam.


poniedziałek, 23 marca 2015

Rozdział 12.

      W słuchawce usłyszałam nieznajomy głos. Przełknęłam głośno ślinę. Nie wiedziałam co mam zrobić. Rozłączyć się czy się odezwać? Cholera. To moja przyjaciółka. To oczywiste, że muszę wiedzieć co się stało.
-H-halo? -odezwałam się niepewnie.
-Witam. Zna Pani właścicielkę tego telefonu? -głos miał bardzo dojrzały, zgaduje, że był około trzydziestki.
-T-tak, a c-coś się s-stało? -nogi się pode mną ugięły.
-Przechodziłem koło parku i znalazłem ten telefon przy stawie. Mógłbym go gdzieś zwrócić?
-P-pewnie. -podałam mu adres Jasia. Ale zagadka nadal nie rozwiązana. Co się stało z Paulą? Gdzie ona się podziewa? Telefon znaleziony koło STAWU? A jeśli jej się coś... Nie, na pewno nie! Nie mogę dopuścić do siebie takiej myśli! Postanowiłam, że zadzwonię do jej rodziców. -Dzień dobry, jest Paula w domu? -spytałam lekko zdenerwowana.

sobota, 21 marca 2015

Rozdział 11.

      Wprowadziłam przyjaciółkę od razu do domu. Zamknęłam drzwi delikatnym kopnięciem. Zaprowadziłam Paulę do salonu. Jasiek patrzył na nas z niemalże otwartą buzią. Poszłam do kuchni po szklankę wody. Wróciłam do przyjaciółki i podałam jej ją. Usiadłam koło niej i objęłam ją ramieniem. 
-Co się stało?
-P-po prostu.. -pociągnęła nosem. -Bo wiesz, Marcin zaczął mi się podobać. I to tak na poważnie. No, a on mi powiedział... Że on spotykał się ze mną i tak dalej, żeby zbliżyć się do Ciebie no i.. -wybuchnęła płaczem. Przytuliłam ją bardzo mocno do siebie. Spojrzałam na Jaśka. Zauważyłam, że jego pięści są strasznie mocno ściśnięte, a na jego twarzy panował gniew. Paula kontynuowała. -No i jak się rozkleiłam to zauważył to Twój kolega. -wskazała głową na Jaśka. -No i zaczął ze mną rozmawiać i w ogóle. Naprawdę jest bardzo sympatyczny. Potem zaprosił mnie do tańca, oczywiście od razu się zgodziłam. Po skończonej imprezie zaczęliśmy się rozchodzić do domów. Maciek postanowił, że mnie odprowadzi, żebym nie wracała sama po ciemku. Kiedy byliśmy już pod moim domem no to chciał mnie przytulić, ale nagle podbiegł Marcin i zaczął coś się rzucać.. -Paula schowała twarz w dłonie. -No i uderzył go. -wybuchnęła płaczem. -Czy wszystko co najgorsze musi spadać akurat na MNIE?! -przytuliłam ją raz jeszcze i popatrzyłam na Jasia.
-Zabiję gnoja. -wziął głęboki oddech. -A Maciek? Wszystko z nim okej? -nic nie powiedziała, jedynie przytaknęła głową. -Jedyne pocieszenie. 

piątek, 20 marca 2015

Rozdział 10.

      Janek uniósł głowę, uśmiechnął się i od razu wstał, by przywitać tą osobę. Spojrzałam na nią. Był to wysoki chłopak, miał włosy koloru brązowego i delikatnie uniesioną grzywkę. Jego uśmiech, co prawda, nie równał się uśmiechowi Jaśka, ale był równie czarujący. Popatrzyłam jak chłopaki ze sobą rozmawiają i lekko chrząknęłam, żeby przypomnieć im o moim towarzystwie.
-A tak! -Jasiek spojrzał na mnie zakłopotany. Wstałam do nich. -Maciek to Sandra, Sandra to Maciek. -mówiąc nasze imiona wskazywał na nas po kolei.
-Miło mi. -Maciek wystawił do mnie rękę na przywitanie.
-Mi również. -delikatnie uśmiechnęłam się do niego.

środa, 18 marca 2015

Rozdział 9.

      Wróciłam do domu. Akurat doszłam na kolację. Przywitałam się ze wszystkimi i zasiadłam do stołu. Nagle poczułam wibrację w kieszeni. Wyjęłam telefon i ujrzałam na wyświetlaczu, że Jasiek do mnie dzwoni. Zablokowałam telefon i kontynuowałam miły wieczór w gronie najbliższych. Jak zawsze wszyscy razem posprzątaliśmy.
-Sandra, obejrzysz z nami film? -spytała uśmiechnięta mama.
-Jasne, ale najpierw chciałabym się umyć.
-Jasne, zaczekamy. -przytaknęłam i weszłam na górę i poszłam do łazienki. Po długiej i odprężającej kąpieli wyszłam z wanny. Zawinęłam swoje ciało ręcznikiem i wyszłam z pokoju w poszukiwaniu jakichś ubrań.
-Cholera, co ty tu robisz? -na łóżku siedział Janek. Na mój widok uśmiechnął się od ucha do ucha. Spojrzałam na siebie. Boże, przecież ja byłam w samym ręczniku. -Więc? Jak się tu dostałeś?

wtorek, 17 marca 2015

Rozdział 8.

Patrzyłam na Janka pakującego swoje rzeczy do jakiejś nie za dużej walizki. Wiedziałam, że będzie chciał to zrobić, ale nie mogłam pozwolić na to, żeby tak po prostu sobie wyjechał, przecież nawet nie wiedział, gdzie oni są. Podeszłam do niego i stanęłam przed nim. Popatrzyłam mu w oczy i przytuliłam się do niego mocno. Jednak odepchnął mnie. Odsunęłam się kilka kroków.
-Co teraz zamierasz zrobić? -Janek wzruszył ramionami.
-Nie wiem. Pojadę do tego Krakowa czy gdzie oni pojechali i ich znajdę, a jemu to ja..
-To nie jest dobry pomysł..
-To jest bardzo dobry pomysł! -wyjęłam z kieszeni telefon. Wykręciłam numer Wery i podałam mu telefon. Kazała mi go nie dawać, ale nie chciałam, żeby wyjeżdżał, nawet nie wiem dlaczego.

Rozdział 7.

      W domu siedział mój ojciec. Nigdy nikomu o tym nie mówiłam, ale mąż mojej mamy nie jest moim biologicznym tatą. Nie mówiłam, bo nie chciałam nikomu ot tak o tym powiedzieć. Zostawił mnie i mamę jak miałam cztery lata. Na początku było dobrze. Przychodził, zabierał mnie wszędzie. Był kochanym tatą. Jednak w końcu przestał przychodzić. Naobiecywał mi pełno rzeczy i zniknął bez śladu. Od tamtej pory go znienawidziłam. Pojawił się jakiś rok temu. Myślał, że co? Rzucę mu się w ramiona i powiem jak bardzo go kocham? Dla mnie już nie istniał. Moim tatą był Łukasz. Rzuciłam na niego gniewnym spojrzeniem.

poniedziałek, 16 marca 2015

Rozdział 6.

      Ujrzałam w tej postaci siostrę Jaśka. Spojrzała na mnie i lekko uniosła kąciki ust.
-Przepraszam, przeszkodziłam Wam?
-Nie, właśnie wychodziłam.
-A Jasiek? Co robi?
-Usnął. -podeszłam bliżej niej i usiadłam na sofie, a koło mnie Jaśka siostra.
-Weronika. -wystawiła do mnie rękę, którą od razu uścisnęłam.
-W zasadzie.. Słyszałam to już od Jaśka, ale.. To naprawdę twój chłopak? Znaczy ten, z którym tu przyszłaś?
- Tak, ale on naprawdę nie jest taki na jakiego wygląda. Ja wiem, że Jasiek jest o niego zazdrosny i ma tylko mnie, ale niech zrozumie, że ja też chciałabym w końcu być szczęśliwa! -Wera delikatnie uniosła głos, ale zorientowała się,że Jasiek śpi i nie chce go obudzić. -Posłuchaj, wiem, że się przyjaźnicie..
-Kolegujecie. -przerwałam jej, a ona spojrzała na mnie nieco niepewnie.
-No dobrze, kolegujecie, ale widać, że Jasiek jest za tobą i to bardzo.
-I co z tego?
-To, że zastąpisz mnie jemu. -widziałam w jej oczach łzy. Nie wiedziałam o co chodzi
-Nigdy Cie nie zastąpię. To ty jesteś jego siostrą i to ciebie kocha, nie mnie. Poza tym będziecie się widywać.
-Nie.. Jasiek nie wie, ale.. Razem z Robertem wyprowadzamy się na drugi koniec Polski. Zdecydował, że tak będzie najlepiej. -mówiła do mnie niemalże łkając.

niedziela, 15 marca 2015

Rozdział 5.

Zupełnie nie wiedziałam jak mam się zachować. Jasiek stał i mierzył wzrokiem tego gościa na kanapie. Spojrzał na mnie.
-Idź na górę, wejdź do mojego pokoju i zamknij drzwi. Zaraz do Ciebie wrócę. -zaczęłam się go bać. Był wściekły. Nawet nie zamierzałam się sprzeciwiać. Weszłam po schodach, znalazłam jego pokój, wskoczyłam do niego i od razu zamknęłam drzwi. Jak mam być szczera to myślałam, że ten wieczór będzie nieco milszy, nawet w jego towarzystwie. Mogłabym sobie teraz siedzieć w wygodnym fotelu, rozmawiając z babcią i pijąc jej herbatę. No nic, usiadłam na łóżku i rozglądałam się po pokoju.

Rozdział 4.

      Patrzyłam na Jaśka otoczonego dwoma dużo starszymi chłopakami i dziewczyną z blond włosami sięgającymi za ramię. W tym widoku nie byłoby nic dziwnego, gdyby nie to, że ci faceci wyglądali na takich typowych członków jakiegoś gangu czy nie wiem jak to nazwać. Jasiek rozglądał się nerwowo, więc odwróciłam się, żeby mnie nie zauważył. Chwilę później poczułam objęcie. To on.
-Cześć, spóźniłem się? -Janek musnął delikatnie mój polik i usiadł koło mnie. Spojrzałam na niego, a potem na zegarek.
-Tak. O całe dwanaście sekund. -obydwoje zaśmialiśmy się, ale widziałam w jego oczach lekkie poddenerwowanie. -Wszystko okej?
-Tak, czemu pytasz? Po prostu trochę się zdenerwowałem. -lekko uniósł kąciki ust i rozejrzał się dookoła. -To co? Idziemy na tą kawę?
-Wiesz, w sumie to ja nie piję kawy. Jest tak ładnie, chodźmy do parku.
-W porządku. -wstaliśmy i ruszyliśmy. Długo rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym, ale mi wciąż chodziło po głowie jedno; kim byli ci ludzie, z którymi widziałam Jaśka i czego od niego chcieli? To pytanie nie dawało mi spokoju, no a przecież nie zapytam tak prosto z mostu.

Rozdział 3.

      Nie miałam już po co stać i dalej kłócić się z Paulą. W głowie wciąż miałam jedną myśl; kogo ja do cholery tak zdenerwowałam, że musiał trzasnąć drzwiami? nagle w całej szkole rozległ się dzwonek na lekcje. Poszłam pod salę. Pan od historii był jak zwykle punktualny. Wszyscy weszli, a raczej wpadli, do klas taranując wszystko co stało im na drodze łącznie ze mną. Zostały wolne dwa ostatnie miejsca. Ostatnia ławka przy ścianie, w której siedział Jasiek i druga przy oknie zajęta przez Paulę. Westchnęłam ciężko i zaczęłam iść w stronę Jaśka. Ten widząc co robię zabrał swoje rzeczy i poszedł do Pauli. Dziwne, nie spodziewałam się takiej reakcji. Wcześniej chce mój numer telefonu, uśmiecha się, a teraz co? Chwilę później ujrzałam koło siebie Marcina, który czmychnął niespostrzeżenie, żeby usiąść ze mną.
-Co Ty tutaj robisz? Mieliśmy iść do kina i dopiero po tym spotkaniu miałam dać ci znać czy chcę cie znać, czy nie. -mówiąc to co chwilę spoglądałam czy sor się nie patrzy.
-Wiem, ale nie mam ochoty siedzieć z tym gburem. -wskazał głową na największego pustaka z klasy Kamila. Rzeczywiście, wcale mu się nie dziwie. Ten chłopak jest okropny, myśli, że wie wszystko.
-Ehh.. Dobra niech Ci będzie. -wywróciłam oczami i wróciłam do bawienia się dłługopisem.

Rozdział 2.

     I tym oto sposobem mamy oficjalny pierwszy dzień szkoły. Jak zwykle przez moje niezorganizowanie się o mały włos bym się spóźniła. Wparowałam do klasy akurat w chwili, kiedy nauczycielka chemii czytała moje nazwisko.
-Dzień dobry, jestem. Znaczy.. Przepraszam za spóźnienie, autobus mi uciekł. -skłamałam, a co miałam zrobić? Powiedzieć, że jestem ofermą i nie potrafię się obudzić wcześniej, żeby wszystko zdążyć zrobić w czasie?
-W porządku, ale żeby mi to był ostatni raz.
-Ma się rozumieć. -z powodu tego, że sala od chemii była jedyną(nie licząc sali od matmy) klasą, gdzie ławki były pojedyńcze, zajęłam miejsce w przed ostatniej ławce tuż za Paulą. -Pssst.. Nie wiesz może do której pan niezdara będzie chodził klasy? -niestety Paula wzruszyła ramionami. Dziwne, wydawało mi się, że jest na mnie zła. W sumie nie pisała wczoraj do mnie po tym, jak mnie odwiozła, nawet w drodze do domu nie odezwała się słowem.
     Jednak moje przemyślenia przerwał odgłos otwieranych drzwi. Uniosłam głowę i zobaczyłam znaną mi już postać. Mam nadzieję, że przyszedł zapytać się gdzie jest sala od matmy albo fizy. Niestety tak się nie stało.

sobota, 14 marca 2015

Rozdział 1.

      Pierwszy września. Te słowa nie brzmią zbyt pięknie. Tak więc od tego dnia zaczyna się jedna, wielka i nieustanna dziesięciomiesięczna katorga każdego młodego człowieka. Oczywiście, o niczym innym nie marzyłam bardziej tylko o tym, by być w szkole na 9. Jak zwykle po przebudzeniu się od razu poszłam do łazienki, gdzie były już przygotowane galowe ubrania.
      Poranna toaleta już za mną, ubrania na ciele, makijaż zrobiony-teraz tylko pozostało mi jechać pod szkołę, bo jak zwykle na nic innego czasu nie mam. Zeszłam na dół i ujrzałam, że przed oknem czeka już na mnie Paula w samochodzie. Wzięłam w rękę telefon i poszłam do przyjaciółki.
-Niesamowite, nie spóźniłaś się! -Paula wydawała się być zadowolona z tego, że zaczyna się nowy rok, co było bardzo dziwne.
-Taa, mało nie brakowało. -ruszyłyśmy i niespełna 15 minut później byłyśmy już pod szkołą. Wysiadłyśmy z zaparkowanego samochodu i kierowałyśmy się na halę, gdzie miała odbyć się uroczystość. Dołączyłyśmy do swojej klasy, kiedy nagle poczułam jak Paula tyka mnie nerwowo w rękę. 
-A tobie co znowu? -spojrzałam zdziwiona na przyjaciółkę.
-Widzisz go? -machnęła głową w stronę chłopaka stojącego w progu. Spojrzałam na nią jeszcze raz i pokręciłam głową.
-Zwykły chłopak, nie rozumiem o co ci chodzi. -pół godziny później uroczystość się skończyła. 

Prolog

      Pewnie nie raz zadawaliście sobie pytanie czy miłość od pierwszego wejrzenia istnieje. Lub nad tym co los tak naprawdę dla nas szykuje i czego możemy się spodziewać. Tak naprawdę historia osiemnastoletniej Sandry może spotkać Ciebie, twoją koleżankę, siostrę, a nawet mnie. Opowiada o tym, jak bardzo zwykły przypadek jest w stanie zmienić nasze życie. Pokazuje nam jakie wartości są w życiu najważniejsze, a także czego bądź też kogo należy unikać.      Pierwszoplanowymi bohaterami tej powieści jest osiemnastoletnia Sandra, jej najbliższa przyjaciółka Paula, chłopak zakochany w głównej bohaterce- Marcin, a także drugi z głównych bohaterów-osiemnastoletni Jan.


~~~~~~~~~
Mam nadzieję, że ta historia Was zaciekawi. :) Już za chwilę zabieram się za pisanie, mam nadzieję,że nie będziecie bierni w komentowaniu, bo utrzymanie tego bloga leży teraz w Waszych rękach! :)
Do zobaczenia. :)