sobota, 21 marca 2015

Rozdział 11.

      Wprowadziłam przyjaciółkę od razu do domu. Zamknęłam drzwi delikatnym kopnięciem. Zaprowadziłam Paulę do salonu. Jasiek patrzył na nas z niemalże otwartą buzią. Poszłam do kuchni po szklankę wody. Wróciłam do przyjaciółki i podałam jej ją. Usiadłam koło niej i objęłam ją ramieniem. 
-Co się stało?
-P-po prostu.. -pociągnęła nosem. -Bo wiesz, Marcin zaczął mi się podobać. I to tak na poważnie. No, a on mi powiedział... Że on spotykał się ze mną i tak dalej, żeby zbliżyć się do Ciebie no i.. -wybuchnęła płaczem. Przytuliłam ją bardzo mocno do siebie. Spojrzałam na Jaśka. Zauważyłam, że jego pięści są strasznie mocno ściśnięte, a na jego twarzy panował gniew. Paula kontynuowała. -No i jak się rozkleiłam to zauważył to Twój kolega. -wskazała głową na Jaśka. -No i zaczął ze mną rozmawiać i w ogóle. Naprawdę jest bardzo sympatyczny. Potem zaprosił mnie do tańca, oczywiście od razu się zgodziłam. Po skończonej imprezie zaczęliśmy się rozchodzić do domów. Maciek postanowił, że mnie odprowadzi, żebym nie wracała sama po ciemku. Kiedy byliśmy już pod moim domem no to chciał mnie przytulić, ale nagle podbiegł Marcin i zaczął coś się rzucać.. -Paula schowała twarz w dłonie. -No i uderzył go. -wybuchnęła płaczem. -Czy wszystko co najgorsze musi spadać akurat na MNIE?! -przytuliłam ją raz jeszcze i popatrzyłam na Jasia.
-Zabiję gnoja. -wziął głęboki oddech. -A Maciek? Wszystko z nim okej? -nic nie powiedziała, jedynie przytaknęła głową. -Jedyne pocieszenie. 
-Nie rozumiem go. -westchnęłam. -Najpierw daje mi spokój i umawia się z Tobą, potem mówi, że to dla picu, żeby być bliżej mnie, a na koniec robi scenę zazdrości. Muszę chyba z nim porozmawiać.
-No na pewno. Ja z nim porozmawiam. -Jasiek zaczął podciągać rękawy.
-Odpuść. Czy wy naprawdę nie rozumiecie, że przemocą się nic nie załatwi? Ile wy macie lat? Pięć? A nie, przepraszam. Nawet pięciolatki wiedzą, że siłą się nic nie zmieni. -rzuciłam w stronę Jaśka gniewne spojrzenie. -Idź zobaczyć co u Maćka. Jak coś to będziemy w kontakcie.
      Zostałam z Paulą sama. Postanowiłyśmy, że nie będziemy siedziały bezczynnie. Nie mogła siedzieć i zadręczać się nad sobą, bo to nie jest jej wina. Podobno lody zawsze poprawiały humor. Tak też zadecydowałam.Ubrałyśmy się i wyszłyśmy na miasto. Długo ze sobą rozmawiałyśmy na przeróżne tematy. Starałam się wybierać takie, przy których będzie jak najmniej myślała o wczorajszych wydarzeniach. Niestety, w pewnym momencie ujrzałam Marcina, który mnie też zauważył. Chwyciłam przyjaciółkę pod rękę i przyspieszyłam kroku. Spojrzała na mnie pytająco, lecz nic nie powiedziałam. Po chwili zdawało mi się, że go zgubiłyśmy. Wzięłyśmy po dwie gałki lodów i usiadłyśmy na ławce. W pewnym momencie ktoś wyskoczył nam zza pleców. To był on. Marcin. Strasznie się zdenerwowałam.
-Czego tu szukasz?
-Chciałem porozmawiać z Paulą. -spojrzał na moją przyjaciółkę, lecz ta odwróciła wzrok.
-Ale ona nie chce z Tobą rozmawiać. -warknęłam.
-Sandra.. -Marcin spojrzał na mnie błagalnym wzrokiem.
-Wynoś się stąd. -lekko go popchnęłam.
-Nie ruszę się stąd dopóki ze mną nie porozmawia. -czy on sobie ze mnie żartuje? Chce mnie zdenerwować czy o co mu chodzi?
-Wynoś się stąd, nie rozumiesz, że ona nie chce z Tobą rozmawiać? Mam Ci to przeliterować? A może zaśpiewać? -czułam jak wszystko się we mnie gotuje.
-Daj mi się wytłumaczyć. -nie odpuszczał. Jednak nagle ktoś rzucił się na niego. 
-Nie rozumiesz co znaczy, że masz się wynosić? -to Jasiek. Trzymał go za koszulkę i niemalże wciskał w drzewo. 
-Jasiek, puść go. -podeszłam do nich i chciałam go odciągnąć. Ten jednak rzucił gniewnym spojrzeniem i pokiwał przecąco głową. -Proszę.
-Tym razem ci się upiecze. Ale nie zapominaj, że pojutrze się widzimy. -Jaś zmierzył go wzrokiem. Marcin poprawił koszulkę i odszedł. Spojrzałam na Jaśka nieco zdenerwowana.
-Po jaką cholere tak zareagowałeś, co? Mówiłam coś na temat przemocy. Z Tobą to jak z dzieckiem. -Jasiek delikatnie mnie objął i pocałował w polik. 
-Skarbie, przepraszam. -w jego głosie czułam, że mówi to na serio. Nie byłam w stanie gniewać się na niego o takie coś. Mam nadzieję, że już tak się nie zachowa. Popatrzyłam na niego i odwzajemniłam pocałunek.
      W pewnym momencie usłyszałam czyjeś głosy. Spojrzałam w lewo i zauważyłam, że Paula rozmawia z Maćkiem. Szturchnęłam Jaśka i wskazałam na nich głową. Jasiek uśmiechnął się podstępnie. Podeszliśmy do nich i zaczęliśmy rozmawiać. Nagle zapadła niezręczna cisza. Zupełnie nie wiem dlaczego, ale wiem, że to było strasznie krępujące.
-Będę się zbierał. Za godzinę wyjeżdżam. -zaczął Maciek. Wszyscy, oprócz Jasia, spojrzeliśmy na niego pytająco.
-Jak to? Gdzie ty jedziesz? -widać było jak na Pauli twarzy maluje się smutek i rozczarowanie. 
-W sumie racja, mogłyście nie wiedzieć, a ten głąb mógł wam o niczym nie powiedzieć. -chłopaki zaśmiali się jednak wrócili do pełnej powagi. -Nie mieszkam tutaj. Mam od tego miejsca jakieś 50 km drogi. Wpadam tutaj tylko na weekendy i to nie wszystkie. 
-Szkoda. -westchnęła Paula. Maciek wstał i zaczął żegnać się ze wszystkimi. Jaśkowi podał rękę, natomiast mnie i Paulę przytulił. Szepnął jej coś na ucho, jednak nie usłyszałam co. A szkoda. Chwilę później Maciek zniknął gdzieś w tłumie ludzi.
-Dobra to gdzie idziemy? -spytał uśmiechnięty Jasiek.
-Już opadły emocje? -spojrzałam na niego.
-W sensie, że jakie emo.. A te. Tak, opadły. -wzruszył ramionami. -Too.. Co robimy?
-Wróćmy do domu.. -w głosie Pauli nadal słyszałam smutek. Szczerze mówiąc to ja też nie miałam ochoty na żadne wyjście czy coś w tym stylu, więc wszyscy kierowaliśmy się w stronę domu. Podczas drogi Janek chwycił moją dłoń i splątał nasze palce. Popatrzyłam na nie, a później przeniosłam wzrok na wciąż uśmiechającego się Jaśka. Puścił do mnie delikatnie oczko na co ja pokręciłam głową. Próbowaliśmy rozkręcić jakiś temat, ale Paula najwidoczniej nie była z tego powodu szczęśliwa, bo nie odezwała się ani razu. Po pewnym czasie znaleźliśmy się już w domu. Zadecydowaliśmy, że pooglądamy telewizję. Wspólnie usiedliśmy przed telewizorem i włączyliśmy jakieś kabarety. Niesamowite, nawet Paula zaśmiała się kilka razy. No, o Jaśku nie wspomnę, bo rechotał jak zawsze.
      Po pewnym czasie poczułam burczenie w brzuchu. Oczywiście wszystkie wzroki znalazły się na mnie. Tego nie lubiłam najbardziej. Najgorsze co mogło być to jak wszyscy skupiali się tylko na mojej osobie. Nienawidziłam znajdować się w centrum uwagi. Okropność. Wzruszyłam ramionami, wstałam i zaczęłam kierować się w stronę kuchni.
-Chce ktoś coś do jedzenia? -krzyknęłam. 
-Ja. -obydwoje odezwali się w tym samym czasie i rozległ się wesoły śmiech całej naszej trójki.
-Ok. Coś postaram się przyrządzić. -szukałam czegoś odpowiedniego. Nic jednak, ten głąb, nie miał do jedzenia, więc wykręciłam numer i zadzwoniłam po pizze. Wyjęłam szklanki i nalałam soki. W pewnym momencie poczułam na sobie czyjś oddech. Przestraszyłam się i nie wiedziałam czy chcę wiedzieć kto za mną jest. Moje ciało się rozluźniło, kiedy usłyszałam głos Jasia.
-Spokojnie, to tylko ja. -pocałował mnie delikatnie w szyje. Chwilę później poczułam jak wsuwa rękę pod moją bluzkę. Odruchowo ją złapałam. -Ej, co jest?
-Nie zapomniałeś o czymś? -odwróciłam się przodem do niego i spojrzałam na Paulę. Jaś westchnął zrezygnowany. Zaplątałam ręce wokół jego szyi i delikatnie musnęłam jego usta. -Ale nic nie powiedziałam na temat późniejszej pory. -poruszyłam zalotnie brwiami. Zaśmialiśmy się.  W pewnej chwili rozległ się dzwonek do drzwi. Jasiek poszedł otworzyć i za chwilę pojawił się z pizzą w pokoju. Wzięłam szklanki z piciem i również do nich dołączyłam.
-No to bon apetit! -Jasiek odkrył pudełko z pizzą. Nagle Paula wstała i zaczęła iść w stronę drzwi wyjściowych.
-A ty gdzie idziesz? -spojrzałam na nią pytająco. 
-Przejść się, zaraz wrócę. 
      Minęło jakieś dwadzieścia minut, a po przyjaciółce ani śladu. Chodziłam od ściany do ściany i niemalże obgryzałam paznokcie. Chwyciłam telefon i wykręciłam jej numer. Niestety telefon miała wyłączony. Zdenerwowałam się. Miała wyjść tylko na chwilę! Jasiek próbował mnie uspokoić jednak na marne. Spróbowałam połączyć się z nią raz jeszcze. Ktoś odebrał, ale to nie był głos Pauli. Przestraszyłam się. W głowie miałam najczarniejszy scenariusz...


~~~~~~~~~~~~~~~~
Cześć słoneczka! I już mamy 11 rozdział! Mam nadzieję, że jest wystarczająco długi i zaspokoi Wasz nocny głód :D
Jeśli rozdział Wam się spodobał nie zapomnijcie o skomentowaniu, bo to bardzo motywuje! :)
Chcesz się ze mną skontaktować? Masz pytanie? Napisz! ASK.FM :)
Widzimy się w kolejnym rozdziale! 
Do zobaczenia! :*

4 komentarze:

  1. Świetny rozdział =) Nie wiem co mam napisać, słów mi brak. Mam nadzieję, że dziewczynie nic się nie stanie.

    Pozdrawiam <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Mega rozdział .Czekam na następny ;3

    OdpowiedzUsuń
  3. Kiedy następny ?

    OdpowiedzUsuń