niedziela, 15 marca 2015

Rozdział 2.

     I tym oto sposobem mamy oficjalny pierwszy dzień szkoły. Jak zwykle przez moje niezorganizowanie się o mały włos bym się spóźniła. Wparowałam do klasy akurat w chwili, kiedy nauczycielka chemii czytała moje nazwisko.
-Dzień dobry, jestem. Znaczy.. Przepraszam za spóźnienie, autobus mi uciekł. -skłamałam, a co miałam zrobić? Powiedzieć, że jestem ofermą i nie potrafię się obudzić wcześniej, żeby wszystko zdążyć zrobić w czasie?
-W porządku, ale żeby mi to był ostatni raz.
-Ma się rozumieć. -z powodu tego, że sala od chemii była jedyną(nie licząc sali od matmy) klasą, gdzie ławki były pojedyńcze, zajęłam miejsce w przed ostatniej ławce tuż za Paulą. -Pssst.. Nie wiesz może do której pan niezdara będzie chodził klasy? -niestety Paula wzruszyła ramionami. Dziwne, wydawało mi się, że jest na mnie zła. W sumie nie pisała wczoraj do mnie po tym, jak mnie odwiozła, nawet w drodze do domu nie odezwała się słowem.
     Jednak moje przemyślenia przerwał odgłos otwieranych drzwi. Uniosłam głowę i zobaczyłam znaną mi już postać. Mam nadzieję, że przyszedł zapytać się gdzie jest sala od matmy albo fizy. Niestety tak się nie stało.

-Dzień dobry, ja.. -zaczął zdyszany Janek, niestety sorka nie pozwoliła mu dokończyć.
-15 minut spóźnienia. To już niestety nieobecność. Mam nadzieję, że następnym razem się nie spóźnisz, Janie.
-Przepraszam,nie mogłem znaleźć...
-Nie tłumacz się tylko zajmij miejsca i przygotuj się do zajęć. -w sumie szkoda mi się Jaśka zrobiło. Pierwszy dzień i już ma doczynienia z największą żyletą w tej szkole. Chłopak rozejrzał się po klasie w poszukiwaniu miejsca. Okazało się, że zostało wolne już tylko jedno, to za mną. Jasiek poprawił torbę i zaczął iść w kierunku ławki. Gdy zobaczył, że będzie siedzieć tuż za mną od razu się uśmiechnął co odwzajemniłam. Spojrzałam przed siebie. Tak jak myślałam. Wściekły wzrok Pauli o mało co nie wypalił we mnie dziury na wylot.
      Po pół godzinie rozległ się dzwonek. Koniec pierwszej godziny, nareszcie. Kocham chemię, ale mogli nam dać nieco lepszą nauczycielkę. Oczywiście bez obrazy dla sorki. Wściekła Paula od razu zabrała torbę i wybiegła z klasy pierwsza. Chciałam pójść za nią, ale niestety ktoś mnie zatrzymał i wcale to nie była nasza sorka odnośnie dzisiejszego spóźnienia..
      Widok Marcina przede mną wcale mnie nie zdziwił. Chciałam go jakoś wyminąć, ale niestety nie dawał za wygraną. Co najśmieszniejsze, Janek stał za nami i udawał, że szuka czegoś w torbie. Rzuciłam gniewne spojrzenie w stronę Marcina. Czy on naprawdę nie widział, że się spieszę?
-Słuchaj. Spławiasz mnie od dwóch lat. Masz zamiar spławiać dalej? -przewróciłam oczami. -Rozumiem, że tak, ale słuchaj. Daj mi się zaprosić do kina. Raz, jeden jedyny raz. Jak Ci się nie spodobam to po prostu odsunę się od ciebie i dam spokój raz na zawsze. -da spokój? Więc nie mam czym ryzykować.
-Spoko. Masz chyba mój numer telefonu, nie? Zadzwoń po szkole to się umówimy. -w sumie to ten Marcin aż taki zły nke był. Po prostu nie chciałam bawić się w żadne związki i te inne duperele.
-Jasne, dzięki. -cmoknął mnie w polik i zaczął odchodzić. Nagle wściekły Jasiek zarzucił torbę przez ramię i wyszedł z klasy przed Marcinem trzaskając drzwiami. Co oni wszyscy powariowali czy co?
      Z tego wszystkiego kompletnie zapomniałam o Pauli. Pobiegłam do łazienki, by zobaczyć czy jej tam nie ma. Nie myliłam się. Siedziała zwinięta na podłodze w kącie. Otworzyłam buzię, by zapytać co jej sie stało, ale zanim zdążyłam coś powiedzieć wstała i spojrzała mi w oczy.
-Słuchaj. Pokazałam Ci go w szkole i nie przejęłaś się nim zbytnio. Potem ta szopka w cafe, nawet swój numer mu podałaś. -była wściekła, czułam to. I to jeszcze nie z mojej winy. Chciałam się wytłumaczyć. Niestety na marne.
-Ale przecież ja tylko..
-Teraz ja mówie. Przed chwilą te uśmieszki z Jankiem. Nie pamiętasz co sobie obiecałyśmy? Ta, która zobaczy pierwsza chłopaka jest jej.
-Nie moja wina, że poleciał na mnie, a nie na Ciebie. -jak zwykle nie pomyślałam o tym co mówię. No i pięknie. Teraz wszystko skończone.
-Ah tak? Dobrze. Weź go sobie.
-To nie jest jakaś rzecz, którą można sobie ot tak przywłaszczyć.
-Przecież wiesz o czym mówię.
-Nie, nie wiem. Wiesz co, mam gdzieś czy Ty sie na mnie obrazisz za jakiegoś palanta, który wylał na mnie sok czy nie. Facet nie powinien być powodem do rozpadu przyjaźni szkoda, że o tym nie wiesz. -zaczęłam stopniowo podnosić głos. Nagle usłyszałam trzask zamykanych drzwi. Dziwne, przecież tutaj nikogo nie było. Podbiegłam, żeby wyjrzeć kto się tak zdenerwował. Żałowałam tego, co powiedziałam chwilę wcześniej. Tylko dlaczego wszystko się na mnie odbija?

~~~~~~~~~~~~~~~~
No i proszę, spotykamy się z naszymi bohaterami w 2 rozdziale. Mam nadzieję, że Wam się podoba.
Aktywność z Waszej strony zaczyna się stopniowo zwiększać, a to daje mi wiele motywacji do tego, żeby dalej pisać, DZIĘKUJĘ i DO ZOBACZENIA w następnym rozdziale, który pojawi się jeszcze dzisiaj! :)
Chcesz się ze mną skontaktować? Masz pytanie? Napisz! http://ask.fm/sieeeemaelo :)

2 komentarze: