Nie miałam już po co stać i dalej kłócić się z Paulą. W głowie wciąż miałam jedną myśl; kogo ja do cholery tak zdenerwowałam, że musiał trzasnąć drzwiami? nagle w całej szkole rozległ się dzwonek na lekcje. Poszłam pod salę. Pan od historii był jak zwykle punktualny. Wszyscy weszli, a raczej wpadli, do klas taranując wszystko co stało im na drodze łącznie ze mną. Zostały wolne dwa ostatnie miejsca. Ostatnia ławka przy ścianie, w której siedział Jasiek i druga przy oknie zajęta przez Paulę. Westchnęłam ciężko i zaczęłam iść w stronę Jaśka. Ten widząc co robię zabrał swoje rzeczy i poszedł do Pauli. Dziwne, nie spodziewałam się takiej reakcji. Wcześniej chce mój numer telefonu, uśmiecha się, a teraz co? Chwilę później ujrzałam koło siebie Marcina, który czmychnął niespostrzeżenie, żeby usiąść ze mną.
-Co Ty tutaj robisz? Mieliśmy iść do kina i dopiero po tym spotkaniu miałam dać ci znać czy chcę cie znać, czy nie. -mówiąc to co chwilę spoglądałam czy sor się nie patrzy.
-Wiem, ale nie mam ochoty siedzieć z tym gburem. -wskazał głową na największego pustaka z klasy Kamila. Rzeczywiście, wcale mu się nie dziwie. Ten chłopak jest okropny, myśli, że wie wszystko.
-Ehh.. Dobra niech Ci będzie. -wywróciłam oczami i wróciłam do bawienia się dłługopisem.
Wydawało się, że nie widać końca tej lekcji. Sor gadał i gadał, a nawet nie zauważył, że niektórzy śpią, rozmawiają czy też siedzą przy telefonach. Jednak po długich mordęgach nareszcie usłyszałam nasz kochany dzwonek. Sor zadał pracę domową, którą, jak zakładam, nikt nie odrobi, ale to mało istotne. Spakowałam wszystkie rzeczy i wyszłam z klasy tuż za Jankiem. Widziałam, że kieruje się do toalety, więc szłam za nim, bo chciałam porozmawiać i zapytać o co mu chodzi. Zauważyłam, że chce wejść do damskiej.
-Ekhm. -chrząknęłam i spojrzałam na niego z uniesionymi brwiami. -Chyba ci się toalety pomyliły.
-Faktycznie, już drugi raz, dzięki. -jego ton był tak obojętny, że zrobiło mi się głupio. Odwrócił się na pięcie i wszedł do odpowiedniej toalety. Ale chwila, jak to pomylił już DRUGI raz? To znaczy, że... Cholera, usłyszał o tym palancie podczas mojej kłótni z Paulą. Świetnie. Chwilę później Jasiek wyszedł z toalety w ogóle nie zwracając na mnie uwagę. Podbiegłam do niego chwytając go za ramię i odwracając w moją stronę.
-Możemy porozmawiać? -to dziwne, w ogóle na mnie nie patrzył.
-Chyba nie mamy o czym. -chciał już ruszyć, ale zatrzymałam go.
-Zaczekaj. O co ci chodzi? Najpierw jesteś taki miły, a potem jak gdyby nigdy nic obrażasz się, nawet nie wiem za co.
Jasiek rzucił w moją stronę gniewne spojrzenie. Jeszcze nigdy nie widziałam nikogo w takim stanie.
-Myślałem, że nie chcesz rozmawiać z palantami. -ostatnie słowo podkreślił wystarczająco dokładnie. Zrozumiałam. To na bank był on podczas mojej i Pauli kłótni.
-Wiem, głupio wyszło, przepraszam. -chciałam jakoś załagodzić sytuację. -Dasz się zaprosić na przeprosinową kawę..? -spojrzałam na niego z lekko uniesioną brwią. Długo zajęło mu myślenie czy zgodzić się, czy nie. -No powiesz coś wreszcie?
-Dobra, niech ci będzie. W sumie to i tak muszę wynagrodzić zdarzenie w cafe. Zachowałem się jak palant. -uśmiechnął się delikatnie i czekał na moją reakcję. Lekko szturchnęłam go w ramię.
-Uważaj sobie!
-Dobra, już się tak nie denerwuj. Co teraz mamy?
-Wydaje mi się, że matmę. -wyjęłam z torby mały notatnik, przejechałam palcem po godzinach lekcyjnych i spojrzałam na Jasia. -Tak, matmę.
-To co, idziemy pod klasę?
-Jasne. -schowałam notatnik, zapięłam torbę i ruszyliśmy.
-Idziemy do tej samej miejscówki, gdzie zachowałem się jak palant czy wybieramy się gdzie indziej? -zmarszczyłam brwi, ale nie patrzyłam na niego. Przynajmniej się starałam.
-Może lepszym pomysłem byłoby wyjście na miasto? Wiesz, wolałabym, żeby dzisiaj moje ubraniom nic się nie stało. -zaczęliśmy się śmiać i usiedliśmy na ławce koło sali matematycznej.
Nagle zauważyłam zbliżającą się w naszą stronę Paulę w towarzystwie Marcina. Spojrzała na mnie bardzo smutnym wzrokiem, a ja od razu spuściłam głowę. Jasiek chyba zauważył, że coś jest nie tak, ale próbowałam twardo bronić swojego.
-Coś się stało? Posmutniałaś.
-Nie, wszystko jest w porządku.
-Na pewno? -nie ustępował. Nigdy nie lubiłam takich ludzi.
-Tak, na pewno.
-A mogę Cię o coś zapytać?
-Pewnie.
-Dlaczego nie odzywasz się z Paulą? Chyba jesteście przyjaciółkami. -ugryzłam się w język. Cholera, co mam mu odpowiedzieć? Że poszło właśnie o niego? Przecież to głupie.
-Nic. Mała sprzeczka. Niezgodność wymienionych zdań i tyle.
-Okej, nie wnikam. -Jasiek posłał w moją stronę ciepły uśmiech, kiedy nagle ujrzałam przed sobą Paulę.
-Możemy porozmawiać? -miała minę bardzo poważną. Przeprosiłam Janka i odeszłam z nią na bok. -Słuchaj, przez tą godzinę jak Janek dosiadł się do mnie przemyślałam sobie parę spraw i miałaś rację. To głupie kłócić się o jakiegoś chłopaka. Widać, że mu się spodobałaś. Jesteś moją najlepszą przyjaciółką, a zarazem siostrą i nie chciałabym stracić cie przez taką głupotę.
-Jezu, tak się cieszę! -uwiesiłam się na szyi przyjaciółki i mocno przytuliłam. -Kocham Cię.
-Ja ciebie też, ale teraz opowiadaj. -puściłam ją i spojrzałam na nią podejrzliwie. -Jak tam z Jaśkiem? Umówiliście się na randkę?
-Umówiliśmy się. -spojrzałam w stronę Jaśka. Patrzył na mnie. Oblałam się rumieńcem. -Ale nie na randkę. Po prostu zwykłe wyjście. Jak kumpel z kumpelą.
-Tak, a ten rumieniec to skąd? -Paula puknęła mnie w biodro i zaśmiała się. Nagle w całej szkole rozbrzmiał dzwonek. Poszliśmy do klasy, zaczęłam się najgorsza godzina w moim życiu. Potem to już z górki.
Po skończonych lekcjach wróciłam do domu. Rzuciłam torbę w kąt i poszłam do kuchni. Widziałam krzątającą się w kuchni mamę i tatę, który, jak zwykle, czytał gazetę. Mama spojrzała na mnie, podeszła i przytuliła.
-Cześć skarbie! Jak było w szkole? Jak minął pierwszy dzień?
-Super. -skłamałam. Nie lubiłam tego robić, ale musiałam. Nie chciało mi się wszystkiego opowiadać. -Co na obiad?
-Twoja znielubiona potrawa. Stwierdziłam, że pewnie spotkasz się dzisiaj z Paulą, więc dam ci pieniądze i pójdziecie sobie na jakieś frytki. -jak zwykle. Miałam się zdrowo odżywiać.
-Ok. Idę na górę odpocząć. -cmoknęłam mamę w policzek i poszłam do góry. Opadłam na łóżko i wyjęłam z kieszeni telefon. Na ekranie widniała jedna wiadomość od Jaśka. Od razu ją otworzyłam.
Od Janek: przyjdź za godzinę na miasto i zaczekaj na mnie koło fontanny.
Do Janek: w porządku, do zobaczenia.
Od razu wstałam i podeszłam do szafy wybrać jakieś fajne ciuchy, ale wolałam nie brać ulubionych, tak na wszelki wypadek, by nie kusić losu. Oczywiście przygotowania trwały mi 40 minut. Stwierdziłam, że nie mam co robić w domu, więc poczekam na niego trochę dłużej, zwłaszcza, że na miasto miałam 5 minut drogi.
Po dojściu na wyznaczone miejsce usiadłam na ławce przy której kręciło się dużo ptaków, ale mi to nie przeszkadzało, wręcz przeciwnie-kochałam przyrodę. Spojrzałam na zegarek. Widniała na nim godzina za pięć piąta. Zaczęłam rozglądać się w poszukiwaniu Jaśka, ale tego co zauważyłam nigdy bym się nie spodziewała. Totalnie mnie zszokował..
~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Dzień dobry, kochani! Mamy to, mamy 3 rozdział :)
Mam nadzieję, że Wam się spodoba.
Jak zapatrujecie się na to, żeby jeszcze dzisiaj pojawił się kolejny? :)
Pamiętajcie o ocenianiu- jesteście moją motywacją :)
Chcesz się ze mną skontaktować? Masz pytanie? Napisz! ASK.FM
Świetnie piszesz, oby tak dalej czekam na 4 rozdział ;> Pozderki 8)
OdpowiedzUsuńdziękuje bardzo! :)
UsuńMusiałaś skończyć w takim momencie!? Daj jak najszybciej następny! Świetne :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :3
http://szalonajuleczka.blogspot.com/
haha, mozliwe,że pojawi się dzisiaj wieczorem!:)
Usuńza chwilę do Ciebie wpadne :)
ŚWIETNE !!! �� poproszę więcej ��
OdpowiedzUsuńMeega! Czekam na następny ;3
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie: http://opowiadanie-jdabrowsky.blogspot.com/
Świetny rozdział i całe opowiadanie. Jestem bardzo ciekawa co tak zdziwiło dziewczynę.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do mnie http://jednozdarzenie.blogspot.com/ =D
dziękuję i na pewno do Ciebie za chwile zajrzę! :)
UsuńJeju uwielbiam tą serie!
OdpowiedzUsuń